Geopolityka wyjaśnia wszystko
Znów wracamy do epoki klasycznej geopolityki. Niezależnie od wyznawanych poglądów, każdy będzie musiał przyznać, że to właśnie geopolityka najlepiej wyjaśnia obecne wydarzenia na świecie.
Odrzucić marginalne informacje
Napisałem na ten temat kilka podręczników, cały szereg monografii i niezliczoną ilość artykułów. Mam nadzieję, że dziś wiele osób wie już, czym jest rywalizacja Cywilizacji Morza z Cywilizacją Lądu. Talassokracja i tellurokracja. Heartland i Rimland. „Wielka szachownica” (Zbigniew Brzeziński) i „wielka wojna kontynentów” (Jean Parvulesco). Eurazja kontra Atlantyka. „Kordon sanitarny” i blok kontynentalny.
Jeśli nie znacie tych pojęć, wasza strata; bez tych podstaw nie będziecie w stanie rozszyfrować nawet najprostszego wydania programu informacyjnego i nadal będziecie coś niezrozumiale paplać na temat cyfryzacji, COVID, cen ropy naftowej i wartości Bitcoina.
A wszystko to kwestie całkowicie marginalne. Istnieje jedna tylko, naprawdę istotna dla zrozumienia rzeczywistości dziedzina wiedzy – geopolityka.
Jak powiązać ze sobą
Jak rozumieć informacje ze świata
Dziś powraca ona i nigdy w ciągu ostatnich 30 lat jej prawa i zasady nie były do tego stopnia widoczne, oczywiste.
napięcie wokół Donbasu i całej Ukrainy (nie zapominajcie też o Krymie, który dla nas jest nasz, a dla całej reszty – nie nasz, co stwarza ogromną przestrzeń dla prowokacji);
- powstanie AUKUS i QUAD;
- „szczyt demokracji” z udziałem 110 krajów (w ONZ są 193 państwa członkowskie), uznających swoje zwasalizowanie przez Stany Zjednoczone;
- bazy wojskowe i przyczółki NATO wokół Rosji (o czym mówił Siergiej Ławrow);
- kryzys na granicy białorusko-polskiej;
- wycofanie wojsk amerykańskich z Afganistanu, Syrii, a wkrótce też z Iraku;
- wydalenie dyplomatów rosyjskich z Waszyngtonu (i protesty MSZ);
- przygotowanie informacyjne krajów Zachodu do rzekomo nieuniknionej wojny z Rosją?
Cywilizacja Morza vs Cywilizacja Lądu
To proste.
Światowa polityka polega na rywalizacji dwóch wielkich bloków geopolitycznych:
Cywilizacji Morza, której rdzeniem jest świat anglosaski (Stany Zjednoczone, Anglia itd.), dominującą ideologią – liberalizm, systemem politycznym – demokracja parlamentarna, a modelem ekonomicznym – kapitalizm;
z Cywilizacją Lądu, której ośrodkiem jest Rosja-Eurazja, dominującą ideologią konserwatyzm i tradycjonalizm, systemem politycznym – autorytaryzm (lub demokracja kontrolowana), a modelem ekonomicznym – etatyzm (współczesna Rosja) lub socjalizm (współczesne Chiny).
Wszystko to już było
Wszystko to:
- zauważył i przełożył na język teorii na początku XX wieku brytyjski imperialista Halford Mackinder, który wyraźnie opisał Wielką Grę Brytanii (Morze, Atlantyka) przeciwko Rosji carskiej (Ląd, Eurazja);
- zyskało potwierdzenie w okresie radzieckim (obóz socjalistyczny wokół ZSRR – Ląd kontra świat kapitalistyczny – Morze, NATO), szczególnie w epoce „zimnej wojny”.
Następnie Morze pokonało Ląd (za sprawą zdrady Michaiła Gorbaczowa / Borysa Jelcyna i działań atlantyckiej agentury w Eurazji), by potem, już za czasów Władimira Putina, Ląd znów zaczął odzyskiwać utracone pozycje.
Dziś odzyskał siłę do tego stopnia, że znów mamy apogeum wojny kontynentów, która balansuje między konfliktem coraz ostrzejszym, lecz jeszcze nie eksplodującym, a możliwością zapłonu jego gorącej fazy, czyli III wojny światowej. Wyłącznie geopolityka jest to wszystko w stanie całościowo i koherentnie wytłumaczyć, łącząc w jeden ciąg okres carski, radziecki, czas upadku (zdrady) lat 1990. i putinowskie „eurazjatyckie odrodzenie”.
Pytania podstawowe
Po okresie wahań i skoncentrowania uwagi na innych sferach zainteresowań geopolityka odzyskuje swoje prawa.
Na czym polegał wymiar geopolityczny upadku ZSRR?
Jak przebiegał podział stref wpływów w Eurazji, przechodzących od jądra Heartlandu (Rosji) w ręce Cywilizacji Morza (Stanów Zjednoczonych, Zachodu, NATO)?
Do czego Anglosasom potrzebny jest „kordon sanitarny”, czyli strefa buforowa pomiędzy Rosją-Eurazją (Lądem) a Europą Zachodnią (w której sojusz Niemiec i Francji reprezentuje potencjalny europejski kontynentalizm, czyli europejski Heartland), składająca się z krajów Europy Wschodniej i byłych republik radzieckich (krajów bałtyckich)?
Lewiatan naciera na Behemota
Wszystkie te kroki stanowią świadomą realizację atlantyckiej strategii geopolitycznej (Morza).
Po roku 1991 Morze skutecznie wypiera Ląd, Lewiatan spycha do defensywy Behemota.
Ląd się kurczy (rozwiązanie Układu Warszawskiego, rozpad ZSRR, grożący w latach 1990. rozpad samej Rosji), a Morze się rozrasta (kraje Europy Wschodniej i państwa bałtyckie wstępują do NATO, przygotowuje się do tego wiele byłych republik radzieckich – Gruzja, Ukraina, Mołdawia).
Zadaniem „kordonu sanitarnego” jest niedopuszczenie do strategicznego partnerstwa Rosji z Europą (Wielkiej Europie od Lizbony do Władywostoku postulowanej przez Putina). Brzeziński (Wielka szachownica) otwarcie przyznawał, że kluczową rolę w tym kordonie odgrywa Ukraina i dlatego najważniejszym celem jest oderwanie jej od Rosji oraz przekształcenie w przyczółek ekspansji atlantyckiej (co uczyniono w wyniku Majdanu w 2014 roku).
Putin jako punkt zwrotny
Punktem zwrotnym po serii klęsk i porażek Lądu stało się dojście do władzy Putina.
Wraz z tą chwilą zaczyna się proces odwrotny:
- państwo związkowe z Białorusią (nawet, jeśli wciąż tylko nominalne), projekt Eurazjatyckiej Unii Gospodarczej (nadal nie działający na pełnych obrotach);
- wydarzenia 2008 roku w Gruzji (chociaż mające sprzeczne aspekty);
- powrót Krymu;
- wsparcie Donbasu (mimo, że nie doprowadzone do końca);
- wstępna i na razie wybiórcza czystka wśród atlantyckiej agentury wpływu w samej Rosji;
- znaczne wzmocnienie potencjału militarnego Rosji.
Wszystko to elementy odzyskiwania utraconych pozycji geopolitycznych Lądu.
Sukcesy we wzmacnianiu suwerenności Rosji i przywracaniu jej strategicznej siły sprawiły, że Cywilizacja Morza, do tej pory niemal przekonana o swoim zwycięstwie i światowym panowaniu (globalizm, rozpowszechnienie jej zasad na całą ludzkość), dostrzegła i zidentyfikowała w Rosji Putina nieuchronny kres swej hegemonii i do tego stopnia się przeraziła, że gotowa jest, a przynajmniej robi takie wrażenie, do wszczęcia wojny jądrowej.
Bajka o islamizmie
Po zniszczeniu ZSRR, gdy Rosja kierowana przez agentów wpływu Zachodu próbowała na każdych warunkach stać się częścią systemu atlantyckiego, a Chiny pozostawały gospodarczą prowincją światowego kapitalizmu (choć zachowały władzę Komunistycznej Partii Chin i znaczną część suwerenności), Cywilizacja Morza, uznawszy się za globalną, wymyśliła fikcyjnego wroga, ogłaszając że jest nim stworzony jej własnymi rękoma (początkowo do walki z wpływami proradzieckimi w świecie muzułmańskim) „fundamentalizm islamski”.
Nie miał on stałej lokalizacji na mapie, więc Stany Zjednoczone mogły wedle uznania określać praktycznie dowolny obszar mianem opanowanego przez terrorystów.
W ten sposób amerykańskie siły zbrojne znalazły się w Afganistanie, Iraku, Libii, Somalii itd. Wyznaczenie do roli wroga fundamentalizmu islamskiego było wygodne i stosunkowo bezpieczne. Obowiązywało przez trzydzieści lat.
Chiny też się nie dały
Na początku wieku Cywilizacja Morza zauważyła koniec „momentu jednobiegunowego” (Charles Krauthammer). Rosja Putina przestała być obiektem i stała się podmiotem. Eurazja wróciła na arenę dziejów. Pogłoski o śmierci Lądu okazały się przedwczesne.
Chiny zdołały podporządkować kapitalizm swoim interesom narodowym i nie stać się jego ofiarą, pragmatycznie wykorzystując możliwości płynące z globalizacji ekonomicznej i jeszcze bardziej wzmacniając centralistyczny system władzy politycznej.
Stopniowo przekształciły się ze „strefy brzegowej” (Rimland), którą Morze uznawało za niemal własną, w samodzielnego gracza, z własną podmiotowością i suwerenną strategią („Jedna Droga, Jeden Pas”), realizującego ekspansję gospodarczą (i nie tylko) na wielką skalę.
Pod rządami Xi Jinpinga Pekin wyraźnie zdał sobie sprawę ze znaczenia strategicznego partnerstwa z Rosją oraz swojej przynależność do Eurazji, przez co faktycznie uzyskał status „drugiego Heartlandu”.
Dwa jądra Eurazji
W ten sposób ukształtowała się nowa konfiguracja Lądu. Zamiast jednego bieguna (Rosja), ma ona dziś dwa jądra, Moskwę i Pekin. Ich wspólny potencjał (40% światowego PKB), łącznie z taktycznymi sojusznikami (Szanghajska Organizacja Współpracy, BRICS) porównywalny jest z potencjałem Cywilizacji Morza – Stanów Zjednoczonych (Anglosasów) i ich wasali.
Na pewien czas Donald Trump odwrócił uwagę od geopolityki swoim nacjonalizmem i izolacjonizmem. Powróciła ona jednak ostatecznie wraz z dojściem do władzy w Stanach Zjednoczonych zdeklarowanego atlant sty i globalisty Joe Bidena.
I wszystko jasne
Dzięki temu wszystko staje się jasne.
Dlaczego Stany Zjednoczone wycofują się ze świata islamskiego? Bo mit fundamentalizmu islamskiego nie jest już im potrzebny.
Po co tworzą AUKUS i QUAD? Bo chcą powstrzymywać wzrost znaczenia Chin w regionie Oceanu Spokojnego i w Azji Południowo-Wschodniej.
Dlaczego z AUKUS wypchnięto Francję i Włochy? Ośrodek atlantycki (Waszyngton) nie dowierza Europie, więc Anglosasi uwzględnili w nim tylko swoich.
Dlaczego takim niebezpieczeństwem jest Gazociąg Północny-2? Jest on elementem rosyjsko-europejskiego partnerstwa kontynentalnego, bo przecież Europa po odsunięciu się od niej Wielkiej Brytanii może z powodzeniem przejść na pozycje przeciwne Anglosasom, jak za czasów cesarza Wilhelma II, Adolfa Hitlera czy Charlesa de Gaulle’a, wykorzystując do tego Rosję (Putin tylko by temu przyklasnął).
Skąd wzięły się bazy NATO wokół Rosji i ćwiczenia zakładające nuklearne uderzenie w nią? To zdjęcie masek i pokazanie prawdziwego stanu rzeczy – wielkiej wojny kontynentów (Morze przeciwko Lądowi).
Jaki cel ma eskalacja napięcia wokół Ukrainy? Ukraina stanowi centralny punkt „kordonu sanitarnego” i awangardę antyrosyjskiej agresji Cywilizacji Morza.
Po co zwołano szczyt demokracji ze 110 państw, na który demonstracyjnie nie zaproszono Rosji i Chin? Morzu potrzebna jest kontrolowana, globalistyczna, międzynarodowa, podporządkowana struktura (wspierająca zasadę amerykańskiej hegemonii „wartości” LGBT itd.), bo wpływy Rosji, Chin oraz niektórych suwerennych krajów (Turcji, Iranu, Pakistanu i innych) są zbyt silne i sprawiają, że atlantyści mają związane ręce.
To tyle.
Kolejne wydanie wiadomości staje się jasne, umiejscowione w logicznym i spójnym kontekście, nie pozostawiającym żadnych wątpliwości. Aleksiej Nawalny siedzi właśnie dlatego. Bo jest atlantystą. Prędzej czy później, dołączą do niego i pozostali, nie tylko ci z piątej kolumny, ale i z szóstej.