Nowy „generał Armagedon” Rosji i strach Zachodu przed wojną totalną

07.08.2025
Aleksandr Dugin opisuje rozmowy w Stambule jako teatr bez przyszłości i deklaruje, że rozpoczęła się era wojny totalnej.

Zwróćmy uwagę, jak tym razem zrelacjonowano trzecią rundę negocjacji w Stambule. Zupełnie inaczej, niż pierwszą i drugą rundę.

Tym razem informacje były skąpe i zimne, jakby dotyczyły rutyny, która ewidentnie do niczego nie prowadzi. Pierwsze rundy były zasadniczo takie same w treści, a jednak wywołały nerwowy dreszcz w rosyjskim społeczeństwie: patrioci bali się zdrady jak wyroku śmierci, podczas gdy milczący liberałowie i okcydentaliści w elicie pragnęli takiej zdrady z perwersyjną rozkoszą. Tego drżenia nie dało się ukryć. Teraz wszyscy rozumieją, że zdrada nie nastąpi, a co do reszty – nikogo to szczególnie nie interesuje.

We wczesnych rundach wszyscy, bezpośrednio lub pośrednio, byli wyczuleni na reakcję Trumpa. Lada chwila sam wpadnie, wpadnie we wściekłość na Zełenskiego, wybuchnie gniewem na stanowczość Putina i tak dalej. Nie poleciał nigdzie, wściekł się na wszystkich, nakrzyczał na wszystkich, obraził wszystkich i wrócił do swoich spraw – tuszowania listy Epsteina i próby aresztowania Obamy. Pomimo całej ekscentryczności Trumpa, zachowanie Stanów Zjednoczonych okazało się, o dziwo, dość przewidywalne i niewiele różniło się od zachowania Bidena i neokonserwatystów – i nauczyliśmy się z tym funkcjonować i żyć. Nie żeby Trump całkowicie się wycofał, ale w tej chwili nie wydaje się gotowy do zrobienia czegoś wyjątkowo złego (nie mówiąc już o czymś dobrym). Oznacza to, że sytuacja jest długoterminowa. 50 dni, z których Trump już zrezygnował, nic nie znaczy. Stąd ogólne nastawienie do trzeciej rundy: czynnik Trumpa osłabł, a zatem negocjacje straciły na znaczeniu. Cudu nie będzie. Ukraińscy naziści wciąż nie są gotowi się poddać, więc nie ma o czym dyskutować.

Warto zatrzymać się i zastanowić nad kwestią Władimira Miedinskiego. Wielu błędnie, z powodu braku szczegółów, uważało, że ponosi on winę za fiasko pierwszych negocjacji w Stambule w 2022 roku, po których nastąpiły trudności na polu bitwy dla Rosji. Nie ponosił on winy i zarówno wtedy, jak i teraz, kierował się zdecydowanie patriotyczną linią. Jest inteligentnym człowiekiem, dla którego ojczyzna nie jest na sprzedaż. Pierwsza runda nowych negocjacji pokazała to dobitnie. Dlatego teraz, w oczach zarówno sojuszników, jak i wrogów, jest postrzegany jako coś w rodzaju nowego „Generała Armagedonu”. Fakt, że jest historykiem, tylko potęguje tę powagę: obecnie tworzymy historię samej Rosji, a aby to zrobić – aby osiągnąć zwycięstwo – historia musi być znana i rozumiana. Jest on właściwym historykiem.

Przy czym nie należy przeceniać protestów w Kijowie, aby uniknąć ponownej paniki. Po pierwsze, liczba osób zaangażowanych jest wciąż stosunkowo niewielka i nie jest to powszechny trend. Wielu pozostaje lojalnych wobec reżimu. To przykre, ale takie są realia. Po drugie, NABU (Narodowe Biuro Antykorupcyjne Ukrainy) i SAP (Specjalna Prokuratura Antykorupcyjna) to struktury wyłącznie wspierane przez Sorosa. Nigdy nie zrobią dla nas niczego pożytecznego ani korzystnego. To pewne. Dlatego przedwczesne jest ocenianie pozycji Zełenskiego jako katastrofalnej, a nawet niepewnej. Co oznacza, że Kijów nie jest jeszcze gotowy do merytorycznego dialogu z nami.

Tymczasem Europa przygotowuje się do wypowiedzenia nam wojny bezpośrednio i bardziej brutalnie. Tego również nie można zignorować.

Jednym słowem, musimy teraz zrozumieć, że wielka wojna jest poważna, długotrwała i totalna. Czas przekształcić Rosję w stan wojny. Jak długo będziemy krzyczeć: „Jesteśmy za pokojem”? Nawet jeśli pragniemy pokoju (choć z pewnością nie na byle jakich warunkach!), oni zdecydowanie pragną wojny i nie próbują tego ukrywać. Zachód podjął decyzję: jeśli Ukraina nie zdoła pokonać Rosji, Unia Europejska spróbuje, a co stanie się dalej, sami się przekonają. Apokalipsa nuklearna jest całkowicie możliwa. Stan społeczeństw zachodnich zdegenerował się do tego stopnia, że samozniszczenie atomowe nie wydaje się już tak strasznym pomysłem dla ich wypaczonych umysłów. „Przesłać świadomość na serwery w chmurze i dokonać samozniszczenia” - brzmi to szalenie, ale nie jest już tak nieprawdopodobne, jak było jeszcze kilkadziesiąt lat temu.

W takiej sytuacji negocjacje z Kijowem są po prostu bezcelowe – przynajmniej na razie. Dlatego nie ma znaczenia, czy zostaną kontynuowane, czy zawieszone. Asystenci Miedinskiego lub personel czysto techniczny mogą zostać przeniesieni do kolejnej rundy. Nowa wersja „Generała Armagedonu” wypełniła swoją misję. Genialnie. Kolejnym krokiem jest podpisanie aktu bezwarunkowej kapitulacji. Być może uczyni to sam prezydent podczas spotkania z Zełenskim, który już zabiega o takie spotkanie.

Aby jednak to wszystko stało się rzeczywistością, musimy zacząć intensywniej przygotowywać kraj do wojny. Mówiono, że nikt nie jest gotowy na wojnę, dopóki ona się nie zacznie. Trwa już cztery lata i będzie trwała jeszcze dłużej, brutalnie i przerażająco. Czas pozwolić jej zakorzenić się w naszych sercach i duszach.

Tłum.: drkk